To byla bardzo dluga przerwa od szycia.Pol roku nie szylam zadnych ubran.Mam ich za duzo.Ponadto dopadlo mnie przesilenie zimowo-wiosenne, totalny brak weny, "stan bolesci na wszystko obojetnej" cytujac Lorette Chase ,problemy zdrowotne i niechec do wszystkiego .Brzmi troche jak diagnoza depresji.Nie poddawalam sie jednak czytajac ksiazki,piszac posty na blogach, Facebooku czy Instagramie.Troche haftowalam, ale tylko tak na marginesie.Wyglada to tak, jakbym poszukiwala swojej sciezki,drogi, zaintetesowan innych od dotychczasowych.Zaglebialam sie w sztuke,malarstwo, wyposazenia wnetrz,mode historyczna , haft dla Haute Couture czy historie wielkich Atelier krawieckich.
Po pol roku niecheci do szycia uszylam w koncu suknie dla wnusi na szkolny bal.Cala jest na podszewce, dol z pelnego kola, z tylu kryty zamek, uszyta z satyny poliestrowej.Na dol sukni nalozona jest spodnica marszczona z organzy na pasku i zapinana z tylu na haftke.Kolor satyny wybrala wnusia.Fason tez.Ona nosi rozmiar XS co jest na zdjeciach niewidoczne bo satyna pogrubia.Ponadto ta satyna zaciaga sie, latwo sie plami czyli prasowanie bez pary,a znaczy to, ze wyprasowac sie idealnie nie da,wyblyszcza sie , jest sztywna.Jednak mimo tylu mankamentow Kamilka bawila sie swietnie.Brak jest zdjec z samego balu, czyli widoku sukni w tancu.Zdjecia robione w domu sa ciemne, bo robione poznym wieczorem , slabo widac suknie no i ta podloga czekajaca na cyklinowanie.Jednakze pokazuje ja, bo jednak cos udalo mi sie uszyc.