Moj syn , synowa i wnusia Kamilka.
Wnusia podala rodzicom tort z 10 swieczuszkami do zdmuchniecia
Byly toasty, degustacja wybornych trunkow, odnowienie przysiegi maluzenskiej, wspomnienia i lzy wzruszenia.Swoj slubny welon synowa przechowywala 10 lat by znow w nim wystapic.
Gospodarzem uroczystosci byl naturalnie syn.Zapraszal, czestowal, i zabawial gosci do rana
Byly tance-przebierance:
Wnusia robila za dobra wrozke
Tylko kota, nasza Sissi ,cala zabawe przespala w pudelku, co do niej niemal nie podobne
Ubralam dom w samodzielnie szyte dynie i inne oznaki pieknej zlotej jesieni
a gdy obudzilismy sie rano, za oknami krolowala zima.Spadl snieg.
A tu widok z okna.
Przyjecie bylo bardzo kameralne..bylo tylko 8 osob zaproszonych co nie przeszkadzalo dobrze sie bawic..Mimo iz moj maz zna bardzo malo jezyka polskiego jednak bawil sie swietnie i czul sie super.Polska tradycja i polska goscinnosc juz od dawna przypadla mu do gustu.
Wiem, wiem ,za duzo zdjec, ale musialam Wam opowiedziec o pieknym jubileuszu moich dzieci.
Niech im szczescie w zyciu sprzyja.Tu na obczyznie odnalazly swoje miejsce na ziemi.)