Od dawna marze o tym, by uszyc sobie patchwork.Ale nie jeden.Kilka.Narzuty, makaty,koldry.Od marzen do realizacji wiedzie prosta droga-trzeba tylko zaczac.No wlasnie.Ale od czego zaczac?Rozpoczelam wedrowke po blogach i tutorialach.Wprawdzie jest ich wiele , ale.....Postanowilam uszyc narzute skladajaca sie z wielu elementow wypelnionych gwiazdami.I tak na stol powedrowaly niezbedne przybory i tkaniny.Po wielkich zmaganiach powstalo 9 paneli z gwiazdami.Wszystko szlo pieknie.W momencie , gdy postanowilam te panele polaczyc, przezylam szok. Nic do niczego nie pasowalo:za dlugo, za krotko,za wysoko, za nisko.Te dziewczyny , ktore szyja patchworki, wiedza o czym pisze.I coz.Nie wyrzuce do kosza 8 godzin pracy.Pokombinowalam, panele polaczylam dodatkowa tkanina, lekko przepikowalam ,doszylam tyl i co wyszlo?PODUSZKA!!!!!!!!!!!.Teraz juz wiem ze od marzen do realizacji wiedzie jednak dluuuuuga droga. Nie zniechecil mnie ten niewapal.Mam tu wspaniala kolezanke Joanne ze Swiata lat",ktora tworzy przepiekne patchworkowe cuda i to wlasnie do niej bede pukac o wskazowki i rady i musi mi sie udac.Na prezentowanych zdjeciach powyzej widac moje zmagania z nierownosciami i proba uszycia narzuty.Kwiaty dla Was mile kolezanki i wciaz cieplego sloneczka Wam zycze