Gorace lato nie sprzyjalo siedzeniu przy maszynie ani kreatywnemu mysleniu.
Wyjazdy, odwiedziny, wczasy , wedrowki , spotkania rodzinne...to wszystko wypelnilo mi cale dwa sloneczne i upalne miesiace lata.Niewiele tez uszylam.
Lato dobiega konca,ale liczymy na cieple,, jesienne dni.Z mysla o nich uszylam miedzy innymi dwie suknie po domu, dlugie, z miekkiej bawelny, proste , nie krepujace ruchow.Sa tak proste ,ze kazdy moze je uszyc , nawet poczatkujace w szyciu dziewczyny.
Ten wzor na tkaninie , czyli czaple ,mnie urzekl. Lagodne tlo ,czyli kremowa zolc, sa idelanym tlem do moich bursztynowych korali.Skorzane kapcie po domu tez sie tu wpasowaly.
.
Bursztynowe dodatki zbieram od dawna.I sa to nie tylko korale, ale bransoletki, pierscionki, klamry do paskow czy kolczyki.
Poniewaz suknia jest bardzo jasna ,a ze to domowka i czasem trzeba isc do kuchni ,by zrobic kawe badz herbate , uszylam do niej fartuch.Nawet kolory wspolgraja.
Fartuch jest duzy , by duzo zakryc.Uszylam go z indonezyjskiego batiku.Tkanina to naturalnie bawelna 100%.
Z wiskozy w piekne wzory , ktore mozna czesto spotkac na apaszkach Hermes'a, tkaninach Walentino czy innych znanych projektantow,uszylam skromna bluzke,postawilam tym razem na dodatki .
I kolejna bluzka z wloskiego jedwabiu.Przyda sie pod zakiet wczesna jesienia.
Tak wiec piec nowych ubran, niby malo, a calkiem sporo.
teraz mysle juz o okryciach jesiennych.
Pozdrawiam Was milo.