..dla cierpliwych.To swietna terapia uspakajajaca, relaksujaca i jednoczesnie tworcza. Zeby szyc heksagony nie potrzebujecie duzo miejsca i zbyt wiele rzeczy , tylko troche resztek szmatek, stare gazety lub papier do drukarki zuzyty, nici , igla i nozyczki.Mozna ogladac TV , mozna prowadzic rodzinne rozmowy, mozna dzieciom bajki opowiadac i ...szyc heksagony.Potem trzeba miec wizje, co z tych obszytych szesciokatow chcemy zrobic i zszywamy po uprzednim ulozeniu wzoru.Ja ulozylam sobie wzory tak, by powstal bieznik.
Tak wiec po kolei..papier pocielam w szesciokaty, poobszywalam szmatkami, ktore mi zalegaly w pudelku
zaczely powstawac heksagenowe kola
.Przez caly czas szylam recznie i zszywalam recznie heksagony, ale do pikowania usiadlam do maszyny
Caly bieznik przygotowany do pikowania, polaczony agrawkami
A tu pikowanie ukonczone.Teraz trzeba go wykonczyc lamowka i bieznik gotowy.
A tak wyglada z bliska pojedyncze heksagenowe kolo
Praca nad bieznikiem dobiegla konca. A sam bieznik juz mi sluzy i zagospodarowalam go , stawiajac na nim kwiaty.
Polecam Wam zabawe w heksagony.Fakt, ze lezy w pudlach ponad 20 niedokonczonych prac .ale ja zrobilam nowa prace.
Kiedys musze na nie znalezc czas, by ja ukonczyc.Ale heksagony byly mi bardzo potrzebne.Moj stres , zle samopoczucie ach..dlugo by pisac..ale to nie temat na posta..Pozdrawiam Was milo i ide poogladac Wasze prace.)