Wrzesien to dla mnie taki leniwy miesiac.Konczy sie lato, zaczyna jesien a moje relacje z kolejna pora roku sa chlodne i obojetne.Odbija sie to w szyciu.Inne kolory, inne fasony, inna gramatura tkanin i totalny brak weny.Tak wiec trzy tygodnie szylam zakiet z boucle (100% wiskoza), na podszewce uszlachetnionej jedwabiem.Dlugo, prawda?.Kolory nie sa jesienne, a sama boucle kupilam 2 lata temu i lezala nabierajac mocy.
Poniewaz to zakiet w stylu Chanel, wiec torebka Chanel pasuje idealnie.
Apaszka jedwabna uzupelnia brak jesiennych kolorow na tkaninie.
Kapelusz dobralam w tonacji guzikow.
Guziki sa robione z drewnianych plaskich kolek oplecionych sutaszem.
Spodniczka widoczna na zdjeciu ponizej to zakard.Jeszcze nie ukonczona, brak listwy.
Bardzo sie staralam, by dopasowac krateczki , ale w przypadku boucle czestotliwosc wystepowania powtorzonych wzorow jest raczej przypadkowa,wiec czasem sie zwyczajnie nie dalo.Manekin to nie moj rozmiar wiec wyglada troche karykaturalnie.
Dekolt, zapiecie dol rekawow i brzegi kieszeni obszylam lamowka (nie wiem jak to sie fachowo nazywa...szamerunek?)Sama ja stworzylam naszywajac kazda perelke osobno i naturalnie recznie.
Tutaj zalaczam kilka zdjec z procesu powstawania zakieta.Czyli tzw.lewa strona.
Pozdrawiam jesiennie Was wszystkich tu zagladajacych.