Wrocilam kiedys z zakupow do domu z dwoma starymi lampami i z wpiekami na twarzy ze szczescia.Moj maz pyta:co to jest?-Lampy, odpowiadam.A co z tego bedzie?-pyta maz dalej.Lampy,pada odpowiedz.Po takiej konwersacji nalezalo obmyslec plan...co z tym dalej.Awiec..wyprawa po tkanine na nowe abazury,niezbedne tasmy,fredzle no i do dziela.W ciagu zaledwie kilku wieczorow powstaly nowe abazury ktore wam prezentuje.Sadze ze uratowalam dwie stare rzeczy a przede wszystkim ta piekna porcelanowa noge przy jednej z lamp.
Nie bylo latwo..stary material byl calkowicie zniszczony.musialam sama odtworzyc orginal..mnostwo pracy, prucia, szycia recznego..ale wyszlo..
Jestem bardzo zadowolona z koncowego efektu.Lampy we wnetrzu domu prezentuja sie pieknie i oswietlaja nam mroczne wieczory.
piękne abażury :)
OdpowiedzUsuńEfekt rewelacyjny, obie są śliczne, gratuluję pomysłu i wykonania :).
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podobają, zadają szyku:)
OdpowiedzUsuńAbazutry piekne.Warto bylo zadac sobie troche pracy.Teraz mozesz byc dumna.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszły te abażury.No i dałaś lampom drugie życie.
OdpowiedzUsuńObie świetne ale ta porcelanowa to prawdziwe cudeńko...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńCudnie odnowiłaś lampy, z przyjemnością się je ogląda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwój mąż ma poczucie humoru:)
OdpowiedzUsuń